RunmageddonSahara 2019 nieskończenie szeroka plaża: czyli morze… piasku
RunmageddonSahara 2019 day 2: wydmy widzę, wszędzie wydmy… Camp Runmageddon budzi się do życia po trzeciej w nocy – zawodnicy rozgrzewają się w blasku lamp i pochodni, ekipa jest już na trasie. Start jeszcze w ciemności – trasa oznaczona lampami chemicznymi. Po godzinie niebo rozbłyska czerwienią – barwy zmieniają się od purpury poprzez pomarańcz, aż po jaskrawy żółty. Gdy Słońce wychyla czoło ponad wydmy piasek zamienia się w drobinki złota – na ten moment wszyscy czekaliśmy. Niewiele zjawisk można porównać do wschodu Słońca na pustyni… Wczesnym popołudniem zawodnicy kończą bieg. Ekipa zwija trasę, ja z częścią sprzętu i kilkoma ludźmi ruszam w góry Atlas, gdzie nasi koledzy budują już trasę, a marokańscy „rangersi” stawiają górski Camp Runmageddon… Na miejscu konsultujemy trasę, sprawdzamy Camp, długa noc.