Słów kilka o jesiennych przelotach

„Po prostu jesień: dużo piękna, trochę smutku”
Jerzy Broszkiewicz

Słów kilka o jesiennych przelotach. Październikowe przeloty – barwy jesieni, puste drogi i orzeźwiający chłód. Fani wydłużonego sezonu motocyklowego wiedzą o czym mówię – jest coś w tym jesiennym śmiganiu wśród opadających liści. Przejrzyste i chłodne powietrze ma swój urok, który kusi nawet bardziej niż letnie poranki…

Ze wszystkich pór roku w moim motocyklowym świecie chyba najbardziej cenię jesień. Jest ku temu szereg powodów. Po pierwsze uwielbiam puste trasy. Moje jesienne przeloty po małopolskich szosach to prawdziwy rarytas. Okolice Krakowa, jura krakowsko- częstochowska, czy trasy w Beskidzie Wyspowym obfitują w miejsca, które jesienią pustoszeją otwierając się na spragnionych przestrzeni motocyklistów.To właśnie w takich momentach doceniam widokowy walor tras, jakość lokalnych dróg i poczucie wolności, które daje mi mój jednoślad. Wszystko to głównie dzięki małemu natężeniu ruchu na trasach turystycznych. Chłodne powietrze to przejrzystość, co za tym idzie wspaniałe widoki, ale i też konieczność poświęcenia większej niż zwykle uwagi kwestii ubioru.

Doświadczenie żeglarskie nauczyło mnie niezależnie od pory roku mieć zawsze zimowe ubrania w rejsach na Bałtyku… Podobnie z jesiennymi przelotami na motocyklu – niezależnie od pogody i pory dnia miej zawsze ze sobą (choć niekoniecznie na sobie) zestaw na poważne starcie z warunkami meteo… Stąd w moim kufrze zawsze dodatkowy polar, ubranie gore-tex, które w razie deszczu bądź szczególnie zimnego wiatru zakładam na kombinezon moto, stuptuty – które odkąd zdały egzamin podczas długiej jazdy w deszczu zawsze mam ze sobą i nomexowa kominiarka.

Jesienne przeloty, oprócz oczywistego waloru estetycznego mają dla mnie też swego rodzaju wartość mentalną. Oto nadchodzi zima… Czas skrobania szyb w samochodach, moment wymiany opon i termin zakupu chryzantem na święto zmarłych… Jazda na motocyklu w tym okresie to niemy protest wymierzony w to, co niestety nieuniknione… Niebawem ułożymy nasze maszyny do zimowego snu w garażach, kaski, ubrania powędrują na strychy czy do piwnic, wolność i radość z jazdy na jakiś czas staną się odległym marzeniem. Warto odłożyć ten moment wydłużając sezon i ciesząc się jesiennym przelotem – choć zimno, choć deszcz, choć kwestii ubioru należy się więcej uwagi.

Cieszmy się póki śnieg nie przykryje na chwilę naszej radości z jazdy – lewa w górę Motocykliści! Lewa w górę w zimowej rękawicy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *