RunmageddonKaukaz 2019 „stara droga” i psy pasterskie
RunmageddonKaukaz 2019 day 2: ten wąwóz nie ma końca… Zaczynamy pracę z ekipą wcześnie rano, wieje dziś lodowaty wiatr. Ustawiamy miasteczko, które nie wytrzymało naporu powietrza spływającego z gór. Start z tego samego miejsca w dolinie Truso – zawodnicy dla odmiany wspinają się ponad dolinę po tak zwanej starej drodze, która dziś jest przysypana zwaliskami kamieni i nieprzejezdna. Rano uganiam się za psami, których dziś jest sporo – negocjuję z azerskimi pasterzami, z jednym z tych zwierzaków bardzo się zaprzyjaźniam – dedykuję mu wpis w notatniku. Trasa jest dziś dość skomplikowana, dlatego rozstawiamy ludzi w newralgicznych punktach, nie chcę aby ktokolwiek się zgubił… Sam staję na jednym z takich miejsc. Naszym medykom spada podczas jazdy quadem plecak – poszukiwania niestety nie dają rezulutatu, są duże straty… Potem składamy się z zawodnikami i odkupujemy cały sprzęt – jestem tu ze wspaniałą grupą ludzi. Po biegu Sasza – nasz przyjaciel z Gudauri oferuje nam darmowy przejazd kolejką linową, niestety nie możemy odbyć przejażdżki całą trasą z uwagi na wiatr w wyższych partiach gór. Wieczorem pakujemy sprzęt do ciężarówki, jest chłodno – atmosfera jest nerwowa. Nasz białoruski kierowca zerka na tachometr – pogania… W takich warunkach łatwo o wypadek przy pracy. Do wieczora udaje nam się spakować rzeczy i ruszyć na kolejny etap.