„Hoover Table”: godna kontynuacja wspaniałej historii

Zastanawiacie się z jakiej okazji tak „prześlicznie gram” na trąbce 😊? Otóż okazja była w rzeczy samej niezwykła… 15 listopada w Krakowie zakończyliśmy uroczyście kolejną akcję charytatywną zwaną „Hoover Table”. Związana jest ona ze wspaniałą historią, która stanowi moim zdaniem jeden z bardziej chwalebnych wątków w momentami niełatwych relacjach polsko – amerykańskich. Pozwólcie zatem, że cofnę się nieco w czasie…

W 1892 roku student Uniwersytetu w Stanford, późniejszy prezydent Stanów Zjednoczonych Herbert Hoover postanawia w wyjątkowy sposób zarobić na czesne. Wpada na pomysł organizacji koncertu.  Celuje wysoko – zaprasza jako gwiazdę wieczoru dobrze już wówczas znanego pianistę Ignacego Jana Paderewskiego. Niestety PR i marketing nie są najmocniejszą stroną Herberta – na koncercie pojawia się tylko kilka osób, organizator postanawia odwołać wydarzenie, jest załamany niepowodzeniem, zastanawia się jak spłacić dług za salę koncertową. Paderewski przekonuje ubogiego studenta do zmiany zdania – koncertuje dla kilku osób, potem spłaca z własnej kieszeni zobowiązania swojego gospodarza i zrzeka się własnego honorarium. W ten nietypowy sposób rozpoczyna się wspaniała, męska przyjaźń dwóch wielkich osobowości – tak zagnieżdża się też w sercu Herberta sympatia dla Polaków.

Trzy dekady później, Hoover już jako szanowany biznesman i filantrop organizuje spektakularne wydarzenie. 29 grudnia 1920 roku zaprasza tysiąc osób na spotkanie w nowojorskim hotelu Waldorf Astoria. Każdy z gości płaci za udział w tak zwanym „obiedzie nieobecnego gościa” tysiąc dolarów. Wewnątrz ekskluzywnej restauracji otrzymują dania, których wartość nie przekracza dwudziestu dwóch centów – tyle wynosiła wówczas stawka żywieniowa polskiego dziecka. Towarzystwo posila się porcją ryżu, ziemniakami – popijając ciepłe kakao. Podczas spotkania Herbert, dzięki wpłatom uczestników i dotacji Johna Rockefellera odkłada kwotę trzech milionów dolarów. Korzystając z tych funduszy Amerykańska Administracja Pomocy (ARA), dożywia dzieci w zrujnowanej pierwszą wojną światową Polsce. W szczytowym momencie beneficjentami akcji jest 1.3 miliona osób… Dwa lata później Sejm Rzeczypospolitej przyznaje Herbertowi tytuł honorowego obywatela naszego kraju, otrzymuje on też dyplom Doktora Honoris Causa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Po drugiej wojnie światowej Herbert ponownie odwiedza Polskę podejmując próby akcji pomocowych. Sytuacja polityczna nie sprzyja jednak materializacji jego planów…

 

Filantrop, niedoceniany prezydent Stanów Zjednoczonych, człowiek o wielkim sercu – od dwóch lat jego historia jest inspiracją dla dynamicznie rozwijającej się inicjatywy „Hoover Table”. Nie ma lepszej formy uczczenia pamięci Herberta, niż pomoc polskim dzieciom – potrzebujących nie brakuje… W tym roku już po raz drugi krakowscy restauratorzy wystawiali w swoich lokalach stoliki oznaczone logo akcji. Każdy z gości zasiadający w tym miejscu wspomagał finansowo organizację obozów dla dzieci z krakowskich ośrodków opiekuńczo- wychowawczych. Poza restauratorami do akcji dołączyło tez szereg indywidualnych darczyńców. Ten nadzwyczajny gest wspomaga potrzebujących, jednoczy ludzi o wielkich sercach i odświeża pamięć o wspaniałej historii budowanej rękoma wyjątkowego człowieka.

Ja natomiast – cóż… Cieszę się, że jestem jej udziałem, poznałem wielu wspaniałych ludzi, którzy nie wahają się pomagać innym. Zagłębiłem się w historię Herberta, która pozostanie w moim sercu na zawsze jako inspiracja i hołd szlachetnej naturze człowieka. Podczas finału akcji spotkałem amerykańskiego trębacza, dzięki któremu udało mi się wreszcie wydobyć głos z jazzowej trąbki. Hoover Table – wspaniała karta w historii dwóch narodów, Herbert – nadzwyczajny człowiek… Z takich wydarzeń płynie nauka – chłońmy ją, bądźmy wyjątkowi, bo czasy nie są ani spokojne, ani łatwe… Zachęcam do refleksji nad lekcją, którą dał nam Herbert – może inni potrzebują dziś polskich „Hooverów”?… Może o regionach objętych kryzysem, wojną nie trzeba myśleć i dyskutować wyłącznie z perspektywy strachu przed uchodźcami?… Kiedyś słynęliśmy z troski o „wolność naszą i waszą”, a dziś – z czego chcielibyśmy słynąć?…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *