Wirusowy eksperyment myślowy…
Lubię czasem zagłębić się w nieco abstrakcyjną literaturę. Kilka miesięcy temu mój wybór w księgarni padł na tomik brytyjskiego filozofa Juliana Baggini. „Żuk w pudełku…” to zbiór opowiadań – szkiców hipotetycznych okoliczności, które w prowokacyjny sposób zachęcają do refleksji nad światem. „Wyobraźnia bez rozumu to po prostu fantazja, ale rozumowi potrzebna jest pożywka wyobraźni” – to zdanie Juliana szczególnie przypadło mi do gustu. Inspiruje mnie do oderwania się czasem od ograniczeń rzeczywistości i spojrzenia na świat przez pryzmat abstrakcji.
Do jakiej prowokacji chciałbym się dziś odwołać? Od kilku miesięcy żyjesz w świecie dotkniętym wizją pandemii. Czy wirus jest, czy też go nie ma – niezależnie od punktu widzenia, Twoje życie uległo zmianie. „Lock down”, maseczki, nieczynne szkoły, przeniesienie wszystkiego co się da do wirtualnej rzeczywistości – to Twój dzień powszedni. W ciągu ostatnich kilku miesięcy większość Twoich spraw ze świata realnego spłynęło kanałem ekranu komputera do rzeczywistości wirtualnej. Wirus zaatakował nasze organizmy, a my w ucieczce przed nim znaleźliśmy schronienie w sieci teleinformatycznej. Przeniosły się tam nasze szkoły, sklepy, urzędy, kontakty rodzinne, rozrywki, treningi… A gdyby tak w ramach eksperymentu myślowego obrócić ten porządek o sto osiemdziesiąt stopni?
Wyobraź sobie, że z nami wszystko w porządku. Ludzie mają się dobrze: witamy się czule i wylewnie, maseczek nikt nie kupuje, podróżujemy, spotykamy się, dzieci hulają w szkole, pijemy z jednej butelki, wzrost gospodarczy pnie się w górę, ale… Ale z Chin zaczynają dochodzić sygnały o problemach z tamtejszym internetem. Media spekulują, inwestorzy wpadają w niepokój, transakcje z rynkiem Państwa Środka stają się coraz trudniejsze, giełdy czekają w napięciu… Rozbija się samolot, pojawiają się kłopoty z zasilaniem energią elektryczną, dochodzi do incydentu w elektrowni jądrowej, ludzie wychodzą na ulice, władze reagują nerwowo… Wszystko spowodowane tajemniczym wirusem, który infekując serwery paraliżuje sieć. Europejczycy i Amerykanie przyglądają się cierpliwie – przecież to chiński internet, to nie ma z nami wiele wspólnego, ale… Ale ten wirus powstał przecież w laboratorium wojskowym i żaden fire wall nie jest w stanie go skutecznie spowolnić. W Europie zaczyna się panika, znikają media społecznościowe – nie ma face booka, instagrama, nie ma nawet tik toka… Padają uzależnione od nich firmy, znikają celebryci i influencerzy. Ludzie masowo wypłacają gotówkę z banków, giełdy szaleją, krzywe wzrostu opadają. Wirus wypiera wszystko co dotąd umieściliśmy w sieci do świata realnego. W ekranie smartphona nie ma nic, nadajnik wifi milczy, netflix – blackout, Twoja skrzynka uporczywie przyjmuje wiadomość „undelivered mail”… Podróżni w tramwajach, dotychczas skupieni na urządzeniach mobilnych, nie wiedzą gdzie podziać wzrok. Młodzież wyciąga słuchawki z uszu, w domach milkną wszystkie odbiorniki sieciowe. Nie ma nic, nie ma nawet YouTube. Wszystko co do tej pory wepchnęliśmy do sieci, musimy przenieść do świata realnego… Katastroficzny scenariusz, prawda? Spróbuj wyobrazić sobie jak wyglądałby Twój dzień bez internetu, jak funkcjonowałby Twój biznes, zakład pracy, Twój dom, Twoja rodzina?… Myślę, że dla Edmunda Northa byłby to wspaniały pomysł na scenariusz drugiej części filmu „Dzień, w którym zatrzymała się Ziemia” …
Wracając jednak do sedna eksperymentu myślowego: zestawmy ze sobą dwa kierunki rozwoju wydarzeń. Numer jeden: ludzkość choruje – tak, ten wirus to nie teoria spiskowa, naprawdę jest kiepsko, a lock down i wyniesienie się do świata wirtualnego to jedyna droga ucieczki. Numer dwa: sieć choruje – mamy się dobrze, ale wirus paraliżuje internet, wyniesienie wszystkiego co się da poza strumienie światłowodów to jedyna droga ucieczki. Który ze scenariuszy uważasz za bardziej katastroficzny? „Chorującą ludzkość” właśnie przerobiliśmy, a czy jesteś w stanie wyobrazić sobie świat w wariancie „chorującej sieci”? Jeśli podobnie jak ja masz z tym kłopot, to zadam kolejne pytanie już bez odpowiedzi: dokąd zmierzamy?…
3 Responses to Wirusowy eksperyment myślowy…