Strajk kobiet – gdy apelują władze: refleksje żołnierza.
Stanęli, zrobili groźne miny, ale nikt nie przyszedł burzyć kościołów… Przybiegli, rzucili race, potem przegoniła ich Policja… Tak na szczęście zakończyła się krucjata prawicowych bojówek, wymierzona w protesty przeciw polityce rządu. Bardzo wiele wniósł rozsądek demonstrantów. Muszę jednak podkreślić, że na wielki szacunek zasługuje w mojej opinii postawa służb porządkowych. Policja Państwowa zachowała się na poziomie najwyższych standardów. Nawet pani redaktor, próbująca wyciągnąć dziś rano z rzecznika prasowego Policji choć kilka zdań, wskazujących na agresywne zachowania ze strony protestujących, nie była w stanie zdobyć „cennych dowodów”… Rzecznik odnosząc się do aresztowań konsekwentnie wiązał przemoc ze środowiskami „pseudokibiców”… Nie padło z jego ust ani jedno zdanie o szturmie na kościoły, „ataku, który ma zniszczyć Polskę”, czy potrzebie „odważnej i zdecydowanej obrony”. Polski i patriotyzmu nie trzeba było wczoraj bronić, bo Polska i patriotyzm były na ulicach… Polacy potrafią demonstrować swoje nastroje stanowczo, ale też odpowiedzialnie i bez agresji. A służby?… Cóż, może mają trafniejszy osąd od swoich politycznych zwierzchników.
Wróćmy jednak do ochotniczej gwardii i nawoływań do obrony czegoś, co w mniemaniu wice premiera jest atakowane. Władza dzierży w swoich rękach instrumenty siły, których w ramach legalnego mandatu może użyć w celu zapewnienia bezpieczeństwa obywateli. We wtorek wice premier w pełnym dramatyzmu wystąpieniu zaznaczył, że państwo ma obowiązek przeciwstawić się protestom. Zwrócił się jednak również z apelem o działanie do obywateli… Dlaczego? Skąd powszechna mobilizacja i próba poderwania pospolitego ruszenia?
Dociekanie odpowiedzi skłania mnie do odwołania się do moich doświadczeń z Iraku i Afganistanu. „Proxy”, tak ich nazywano – byli częścią amerykańskiego modelu wojny, który zastaliśmy. W obu operacjach, oprócz wojska działania prowadziło szereg innych podmiotów. Prywatne firmy, miejscowi ochroniarze, lokalne milicje, kacyki – czyli tak zwani „war lords”, najróżniejsi przedstawiciele świata przemocy. Ocenia się, że w Iraku bywały momenty, w których na teatrze działań, jak nazywaliśmy rejon operacji, angażowano więcej prywatnie opłacanych „ochroniarzy” niż wojska… Koalicja zatrudniała te podmioty do różnych zadań, ich skala i charakter zależały od wielu czynników – i tak firmy amerykańskie, trudniące się „ochroną” osłaniały nasze bazy, konwoje, czasem VIPów. Lokalne firmy ochroniarskie zatrudniano do osłony mniej ważnych obiektów, infrastruktury, czy konwojów. Zakres najbardziej wrażliwych zadań należał do lokalnych milicji i kacyków. Z tymi podmiotami podejmowano współpracę wtedy, gdy sytuacja nie była jasna. Kiedy należało coś zrobić, ale do końca nie było wiadomo czy jest to zgodne z prawem i jak to może się rozwinąć… Przypomina Wam to coś? Komfort we współpracy z tego typu podmiotem polegał na tym, że działano na zasadzie niepisanych umów, a zatem: brak konsekwencji… W każdej chwili można było się od takiego sojusznika odwrócić, zacierając ślady powiązań. Jeśli sprawy poszły w dobrym kierunku nazywano to „owocną współpracą”, jeśli zaczynał się zgrzyt… Cóż – proxy zostawał na lodzie… Brzmi brutalnie, ale tak było. Wielki brat bacznie obserwował działania związanych z nim proxy i jeśli w kulminacyjnym momencie można było delikatnie pomóc, przechylając szalę zwycięstwa w trudny do udokumentowania sposób – to tak się robiło… Jeśli jednak sprawy szły zdecydowanie w złym kierunku – proxy zostawał sam. Jeżeli proxy wyrywał się spod kontroli, zaczynał prowadzić własną politykę – to bywało, że zostawał zaliczony do sił z drugiej strony barykady, a stamtąd powrotu nie było. Zapytałem kiedyś mówiącego po angielsku pracownika firmy ochroniarskiej o to, dlaczego tak często używają broni. Odpowiedział mi tak: „wiesz, jak Ty będziesz miał problemy, wezwiesz lotnictwo, wsparcie, ktoś cię wyciągnie – my jesteśmy sami, nikt nam nie pomoże, dlatego musimy działać agresywnie”. Ten facet był doświadczonym i świadomym proxy, większość z lokalnych „ochroniarzy” nie wiedziała w co się pakuje.
Co zatem z tej brutalnej, wojennej prawdy można przenieść na grunt próby wywołania zrywu obywatelskiego wymierzonego w strajk kobiet? Ci faceci z racami w dłoniach stają się proxy. Nie są jednak typem doświadczonego i świadomego proxy, ponieważ w mojej opinii nie zdają sobie sprawy w co właściwie się pakują. Jakkolwiek coraz częściej poddaje się to pod dyskusje, na poziomie administracyjnym wciąż żyjemy w państwie prawa. Za pobicie dostaje się wyrok, na agresję Policja reaguje siłą, za niszczenie mienia dostaje się mandaty… A jeśli coś pójdzie mocno nie tak? Dojdzie do gwałtownej eskalacji, w której zginą ludzie? Proxy zostanie na lodzie. Raczej nie wybroni go minister sprawiedliwości, ani nie odwiedzi w areszcie premier. Co więcej – proxy wyląduje po drugiej stronie barykady, dostanie się na przysłowiowe „cenzurowane”. Stanie się dokładnie tak jak w przypadku pacyfikacji w kopalni Wujek – osądzeni zostaną wykonawcy, nie autorzy planu. Proxy stanie się toksyczny.
Tak jak wspomniałem – władza ma w ręku instrumenty zalegalizowanej siły. Podobnie jak koalicja w Iraku, czy w Afganistanie – może tej siły w określonych sytuacjach użyć. Niszczenie prywatnego mienia – w tym mienia kościelnego, to przestępstwo, któremu w Polsce może przeciwdziałać Policja. Kiedy sięga się do innych środków przemocy? Wtedy, gdy to co mam nie wystarcza, albo jest nie adekwatne do zaistniałych zagrożeń, albo po prostu rachunek zysków i strat wypada kiepsko… Wtedy, potrzebny jest ktoś, kto dzięki swojej politycznej motywacji nie zawaha się zaryzykować konfliktu z prawem. Ktoś na tyle zmanipulowany, że nie dostrzeże drzemiącego ryzyka. Takich chwytów używa się wtedy, kiedy coś trzeba zrobić, ale nie jest się pewnym rozwoju sytuacji. To wyjście, które umożliwia wycofanie się z podjętego kursu bez ponoszenia konsekwencji – ale czy wiedzą o tym proxy? Jeśli jesteś jednym z nich, weź poważnie pod uwagę to o czym piszę. Być może nie masz świadomości, że jesteś proxy. Bądź jednak pewien, że ten, kto ma w ręku inne instrumenty siły, a mimo to sięga po proxy, wie co robi….
4 Responses to Strajk kobiet – gdy apelują władze: refleksje żołnierza.