A więc wojna pułkowniku…

„A więc wojna” – te słowa popłynęły z anteny Polskiego Radia w 1939 roku. Dziś z podobnym komunikatem zaczęli dzień nasi sąsiedzi – Ukraińcy. Wydarzyło się coś, co mało kto brał pod uwagę. Większość komentatorów, analityków (włącznie ze mną) upatrywało w wydarzeniach ostatnich dni koniec eskalacji. Za najbardziej prawdopodobny scenariusz uważano ograniczone operacje Rosjan na terenach samozwańczych republik. Na czym bazowały te prognozy? Cóż uważaliśmy, że prezydent Rosji działa racjonalnie: tak nie jest. Co się zatem może wydarzyć i co moim zdaniem powinniśmy obserwować?

Militarnie na stole leżą dziś dwa scenariusze: po pierwsze, co wciąż uważam za bardziej prawdopodobne – Putin poprzestanie na serii precyzyjnych uderzeń na obiekty wojskowe w głębi terytorium Ukrainy i zajmie teren samozwańczych republik. Po drugie – Putin przystąpi do pełnoskalowej inwazji, zajmując całą wschodnią Ukrainę, poszerzając wpływ na zachodnią część kraju. O tym w jakim kierunku pójdą Rosjanie przekonamy się w najbliższych dniach. Obie opcje oznaczają pogwałcenie prawa międzynarodowego i w obu przypadkach Putin jasno deklaruje, że nie ma zamiaru przystąpić do rozmów z resztą świata.

Co się może wydarzyć? Mam nadzieję, że pakiet sankcji uderzy w interesy oligarchów i gospodarkę Rosji na tyle, aby na przestrzeni nadchodzących miesięcy presja w Moskwie wpłynęła na decyzje Putina. Bardzo ważnymi elementami działań sankcyjnych będą operacje bankowe. Odcięcie rosyjskich banków od możliwości prowadzenia działań wirtualnych będzie dotkliwe – co do tego nie mam wątpliwości. Żadna gospodarka takiego ruchu nie przetrwa. Będzie to jednak wymagało dużej determinacji społeczności międzynarodowej. Charakter i skala tych działań pomoże nam ocenić poziom stanowczości liderów światowych gospodarek. Żadne sankcje nie odniosą dziś pełnego efektu bez wsparcia ze strony Chin. Ich reakcja jest w tym momencie niezwykle istotna – najbliższe dni pokażą co się w tym obszarze wydarzy.

Jak zareaguje NATO? Wojska Sojuszu nie wkroczą na Ukrainę – nie ma ku temu prawnych ani politycznych podstaw. Państwa NATO mogą jednak i z pewnością będą intensyfikować dostawy broni i materiałów dla Ukraińców. Przebieg tej wojny jest w ich rękach, ale ręce te trzeba uzbroić. Kluczowym czynnikiem dalszych wydarzeń będzie morale armii ukraińskiej. Trudno określić jaka jest na ten temat prawda. Informacje, które napływały z Ukrainy w ciągu ostatnich lat wskazują na to, że nie jest to już wydmuszka z Krymu, którą Rosjanie zgnietli w 2014 roku. Mam nadzieję, że lata szkoleń, wyposażania i reform uczyniły z tej organizacji strukturę, która uczyni operacje Rosjan bardzo kosztownymi. Ukraina się nie obroni, ale Ukraińcy mogą zadać w długoterminowym wymiarze Rosjanom straty przewyższające potencjalne zyski, które płynęłyby z agresji. Niepokojące jest jednak to, że Putin działa nieracjonalnie i trudno powiedzieć czy taka kalkulacja będzie miała dla niego znaczenie. Ciekawym wskaźnikiem nastrojów wokół sprawy rosyjskiej będą działania podejmowane przez Szwecję i Finlandię. Te dwa kraje nie należą do NATO, jednak systematycznie zacieśniają więzy z sojuszem. Putin niedawno zapowiedział, że nie wyobraża sobie, aby Finowie i Szwedzi należeli do NATO – czy do tego dojdzie?

Czego możemy się spodziewać w najbliższym czasie w Polsce? Uchodźcy – temat żywy w negatywnym kontekście od długiego czasu zapewne nabierze nowego wymiaru i nowej skali. Musimy być gotowi na napływ Ukraińców do Polski i musimy tym ludziom pomóc. Tak – Polska będzie miała swój kryzys uchodźczy na skalę większą niż wszyscy sobie wyobrażaliśmy. Szkoda, że nie pomagaliśmy Europie radzić sobie z kryzysem emigracyjnym na południu: pewnie teraz moglibyśmy liczyć na jej wsparcie. Kryzys gospodarczy – tak, dotknie nas i to z całą pewnością w skali większej niż dotychczas prognozowaliśmy. Każde sankcje powodują kryzysy, jeśli coś ma się wydarzyć w takim wymiarze jak zapowiadają to dziś rano liderzy państw zachodu to z całą pewnością odczujemy to w swoich kieszeniach. Militaryzacja – tak. Do Polski napłyną Amerykanie. Rozmieszczenie wojsk w państwach ościennych Sojuszu będzie jedną z odpowiedzi NATO na eskalację ze strony Rosjan. Będzie tego dużo i w wielu miejscach.

Czy powinniśmy się bać? Na tym etapie nie. Bądźmy zaniepokojeni i czujni. Pomagajmy Ukraińcom przetrwać ten czas. Obserwujmy bacznie wydarzenia kolejnych dni. Nie reagujmy na prowokacje ze strony Rosjan. Bądźmy odporni na komentarze i teksty rosyjskich trolli w internecie – pamiętajcie, że jest ich naprawdę dużo. Bądźmy silni, spokojni i co najważniejsze – wspierajmy Ukraińców. Ci ludzie potrzebują nas teraz.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *