Ukraina: co zrobi ruski generał? poznaj symulacje pułkownika
Pięć dni operacji Rosjan na Ukrainie – krótko podsumuję:
Ukraińcy stawili zacięty opór – ich desperacja połączona z nowoczesną technologią stworzyły mieszankę, przez którą nie przebiły się dotąd rosyjskie czołgi. Siły inwazyjne włamały się w głąb kraju, miejscami na setki kilometrów. Rosjanie mają jednak kłopot z zajmowaniem miast. Powód? Nastawienie ludności – przeciętny mieszkaniec Ukrainy czuje się Ukraińcem i nie zamierza zmieniać ukraińskiego trójzębu na rosyjski trój – kolor. Planiści z Kremla popełnili błąd w trzech kwestiach:
1. Nie docenili zdolności bojowych armii ukraińskiej.
2. Źle oszacowali nastawienie i morale ludności.
3. Przecenili swoje możliwości w wielu obszarach, w tym najbardziej boleśnie w obszarze logistyki i panowania w powietrzu.
Gdzie zatem znajdują się dziś walczące strony:
UKRAIŃCY: ponoszą ciężkie straty materialne, ale utrzymują wysokie morale i zdolności do prowadzenia działań asymetrycznych. Co to oznacza? Przeciw ciężkim kolumnom pancernym Rosjan walczyć będą lekkie, często słabo wyszkolone, ale za to zmotywowane i nowocześnie wyposażone oddziały nieregularne. Tych oddziałów będzie sporo i będą zasilane z zachodu. Asymetria tkwi w profilu uzbrojenia i morale walczących stron. MOCNE STRONY: motywacja/ znajomość terenu/ lekkie, ale nowoczesne uzbrojenie. SŁABE STRONY: mała mobilność/ brak możliwości działań w powietrzu/ kiepsko działające systemy ewakuacji medycznej i zaopatrywania. PUNKT CIĘŻKOŚCI (czyli wg wojskowej nomenklatury coś, bez czego nie da się osiągnąć zakładanego celu): rzeczywisty – otwarte drogi zaopatrzenia z zachodu/ symboliczny – Kijów.
ROSJANIE: ponoszą ciężkie straty w ludziach i sprzęcie, wśród walczących spada morale. Stracili momentum: to znaczy, że ich natarcie zostało spowolnione lub zatrzymane. Utracili inicjatywę, która jest zasadniczym składnikiem sukcesu klasycznego blitzkriegu. Na kierunkach, gdzie weszli głęboko ich linie zaopatrzenia są mocno rozciągnięte i wrażliwe na ataki. Wciąż jednak napływają świeże siły – ludzie i technika. Na terenach zajętych uzyskali panowanie w powietrzu. Dotarli pod Kijów i są bliscy jego okrążenia. Masowy opór powoduje, że są zmuszeni dedykować spore siły do utrzymania kontroli nad zajętymi terenami. MOCNE STRONY: ciągły napływ ludzi i sprzętu/ zdolność do uderzeń i prowadzenia rozpoznania z powietrza. SŁABE STRONY: brak miejscowych sojuszników na zajmowanych terenach/ ciężki sprzęt, który jest łatwy do zniszczenia w terenach miejskich/ niskie morale żołnierzy. PUNKT CIĘŻKOŚCI: masa, która umożliwi zajęcie Kijowa.
RUSKI GENERAŁ – jakie mam opcje wcielając się w jego rolę?
KONTEKST: wyrosłem z autorytarnego, zimnego chowu – tutaj nigdy nie było miejsca na porażki, liczyli się wyłącznie silni. Wygrałem wyścig szczurów w Moskwie realizując za wszelką cenę zadania stawiane przez przełożonych. Znam koszt porażki… Mam w głowie traumę ruskich czołgów spalonych w Czeczenii i smak porażki wycofania po ciężkich bojach w Afganistanie. Sprawdziłem też w Aleppo, że cywili da się złamać obracając ich miasto w ruinę. Nie bywałem często na Zachodzie, nie wiem za bardzo kim są ci Amerykanie, Polacy czy Niemcy – ale z telewizji i książek, wnioskuję, że są źli i kłamią. Mam paru przyjaciół na Ukrainie, ale Władimir mówi, że są nazistami, a jeśli nie – to są przez nich zmanipulowani. Jak mogę dalej poprowadzić kampanię?
OPCJA I: „szkoła czeczeńska” – szok pancerny, tak Rosjanie wyobrażali sobie zdobywanie miast na wczesnym etapie wojny w Czeczenii. Ilość techniki i brutalna siła miały złamać wolę obrońców. Jak mogłoby to wyglądać?
„Przełożeni chcą Kijowa – dam im to, czego chcą – albo sam polegnę. W ciągu najbliższych dwóch dni okrążę miasto, w tym czasie pokażę Ukraińcom na przykładzie Charkowa, że to nie żarty. Będę bombardował z premedytacją i masowo Charków, Kijów sporadycznie. Po dwóch dniach otworzę korytarz humanitarny dla ludności cywilnej, dając 24 godziny na opuszczenie miasta. Potem poślę piechotę i czołgi w zmasowanym natarciu na wszystkich kierunkach. Nad miasto wlecą setki śmigłowców, które wyrzucą desanty w strategicznych punktach. Strzelać będziemy do wszystkiego, bo daliśmy szansę cywilom na opuszczenie miasta. Rozetnę Kijów na kilka części, tak jak Niemcy zrobili to z Warszawą. Potem kwartał po kwartale rozprawię się z Ukraińcami. Będę przy tym gotowy do przyjęcia kapitulacji z rąk samego prezydenta, sam zatknę flagę rosyjską na gruzach ratusza. Poniesiemy przy tym ogromne straty, ale wielka Rosja i jej prezydent oczekują poświęceń dla sprawy.”
OPCJA II: „szkoła zachodnia” – tak uczono nas walczyć w NATO. Planowaliśmy wykonywać głębokie uderzenia na skrzydła i tyły, przecinać linie zaopatrzenia i izolować duże obszary, z których przeciwnik miał się w popłochu wycofywać w obawie o odcięcie od baz logistycznych. Ja mogłoby to wyglądać?
„Przełożeni życzą sobie zwycięstwa, ale nie chcą słyszeć o stratach. W ciągu najbliższych dni okrążę miasto. Ustawię wokół stolicy szczelny pierścień, przez który przejść będzie mógł każdy, kto zdecyduje się z niego uciec. Będę parł z południa, po to, by odciąć wschodnią Ukrainę od zachodniej – tego Ukraińcy będą się obawiać. Zaczną wycofywać w popłochu siły na zachód – będziemy je niszczyć z powietrza. Poszerzę panowanie w powietrzu na zachód. Będę uderzał głęboko, pod granicę z Polską. Zniszczę dostawy z zachodu bombardując je na terenie Ukrainy z powietrza. Wokół Kijowa otworzę punkty z żywnością i lekami. Zwabię tym ludzi i kupię ich przychylność. Kiedy nic już tam nie będzie docierać, oprócz tego co ja dostarczę, zrobię wokół siebie propagandę dobrego wuja, który mógł zabić, a daje cukierki. Wtedy poproszę prezydenta Ukrainy o kapitulację. Na to wszystko jednak potrzebuję czasu.”
OPCJA III: „szkoła syryjska” – takich metod walki Rosjanie próbowali w Syrii. Stosowano tam klasyczne oblężenia miast, które następnie ostrzeliwano artylerią nie oszczędzając przy tym osiedli, szkół i szpitali. Jak mogłoby to wyglądać?
„Przełożeni nie chcą dużych strat, ale żądają też szybkiego zwycięstwa. Mam pokazać, że ruska armia spuszczona z łańcucha kąsa i zagryza wszystko na swojej drodze. Mamy być silni – w telewizji nie ma już miejsca na dymiące ruskie czołgi. Okrążę Kijów – jak najszybciej. Otoczę też oprócz Charkowa kilka innych miast. Pójdę w wariant Aleppo – zmasowana artyleria złamie wolę mieszkańców miast. Kijów ucierpi mniej – za dużo jest tutaj symboliki, ale każdego dnia przypomnę się mieszkańcom kilkudziesięcioma wybuchami. Mocno uchwycę za gardło ludność na zdobytych terenach. Nie zamierzam szybko iść w głąb – chcę umacniać się i mieć kontrolę nad zdobytymi terenami. Sojusznikom z samozwańczych republik pozwolę zrobić porządek w kilku miejscowościach na południu. Niech świat zobaczy, że to wojna Ukraińców, a my im pomagamy. Zdobędę elektrownię na Zaporożu – pobawię się wyłącznikiem prądu. Przyciągnę na Ukrainę ruskie czołgi, postawimy ich na granicach całe setki, ale nie wjedziemy do wielkich miast. Wytworzę atmosferę strachu i podbiję ją nieco w mediach. Niech spekulują… Przy tym stworzę pozory negocjacji. Miasta będziemy systematycznie nękać i rujnować, aż władze pękną…”
Cokolwiek wybierze ruski generał jest zbrodnią przeciwko ludzkości. Warto jednak przewidywać co może się wydarzyć. W każdej z opcji przewiduję, że operacyjnym celem Rosjan będzie okrążenie Kijowa. To w tej chwili dla nich kluczowo ważny element kampanii. Tak długo jak tego nie zrobią nie będą mieli komfortu wybierania w opcjach kolejnych działań. Trzymajmy więc kciuki za sprzęt z zachodu – w tym z Polski. Rąk do trzymania broni jak widać w Dzielnej Ukrainie nie brakuje – oby tylko technika dotarła na czas… Ciekaw jestem Waszych opinii – jak oceniacie ruskiego generała, w jakim kierunku pójdzie?
Subskrybuj bloga na: www.colonelweekly.eu
2 Responses to Ukraina: co zrobi ruski generał? poznaj symulacje pułkownika